Marzenie kupić psa u nas z mężem powstało spontanicznie. Pewnego dnia przyszedliśmy do domu, usiadliśmy przy komputerze i zaczęli się przygłądać rasam psów. Sporów było wiele: bardzo uwielbiam wilczarzy, ale męż ich nie znosi (”Po co nam tę brodaty olbrzymi piesek?”). I nagle, na jakiejś ze stron zobaczyliśmy niespotykany dotąd cud — to był właśnie tajski ridgeback w kolorze niebieskim. Dziesięć minut później, po przeczytaniu opisu rasy, uświadomiliśmy sobie, że zakochaliśmy się od pierwszego spójżenia i na całe życie i nie chcęmy żadnego innego. Następnego dnia szukalismy strony hodowców, analizując sytuacje. Troche nas niepokoił ten fakt, że na szczeniaka nie raz trzeba by było poczekać aż po nad rok! I nagle, na stronie pięknej Runy nieoczekiwanie dla siebie zobaczyliśmy, że są szczeniąta i nawet pozastało 4 bez rezerwacji. Maluchy byli takie cudowne! Mój mąż spontanicznie pokazał na Hiro i powiedział — to jest On! Odrazu napisaliśmy list do Svetlany … Po kilku listach umowiliśmy się na spotkanie w Kijowie, za pare tygodnia pojechałam tam. Bardzo trudno opisać to, co przeżyłam, kiedy po raz pierwszy na żywo zobaczyła ten cud. Przed tym spotkaniam nie raz dokładnie się przejżałam jego zdjęciam, ale w rzeczywistości to było zupełnie inaczej. Poweim tak, to przerosło nawet wszystkie moje oczekiwania! On odrazu wskoczył mnie na ręce i więcej, nigdy nie rozstała się z nim. Niestety, mąż spotkał się z psem, tylko 26 maja (po 2,5 miesiącach!). To wina biurokracji, poprzez którą nie mogłam tak długo dostać nową wizę. Także o tresurze i wychowaniu szczeniaka mąż mógł dowiedzić się tylko przez telefon + śliedzić proces dojrzewania na zdjęciach, którze ja mu wysyłałam. On bardzo przeżywał, że do niego przyjedzie już dorosły pies który go «nie rozpoznaje i pogryzie» (oczywiście, to wszystko żart). W międzyczasie udało nam się wziąć udział w pierwszej wystawie, która odbywała się w Mińsku (Białoruś). Najbardzije mnie zdziwiło to, że na tle moich emocji i adrenaliny, pies był oazą spokoju. I nareszcie — długo oczekiwane spotkanie. Rodzina zjednoczona. Na szczęście, wszystkie obawy mojego męża okazały się nieistotne — to stało się jasne już od pierwszych minut. Godzinę później razem spali w łóżku (Przybyliśmy o 6 rano). Tak więc w naszym życiu pojawiło się to wspaniałe zwierzę i przyjaciel w jednej osobie niebieski Tajski Ridgeback o imieniu Hiro.